Oczy miałam podpuchnięte, a spowodowane to było tym, że płakałam. Przemyłam twarz zimną wodą. Umyłam zęby, a po chwili się ubrałam. Delikatnie się pomalowałam, aby nie było widać "worów" pod oczami. Włosy spięłam w wysokiego koka. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze po czym wyszłam z pomieszczenia. W domu panowała kompletna cisza. Leny nie było, a więc nic dziwnego.
Właśnie miałam robić sobie śniadanie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Pobiegłam do nich i szybko je otworzyłam.
-Dzień dobry – uśmiechnął się dwumetrowiec.
-Miejmy nadzieję, że będzie dobry – odwzajemniłam uśmiech.
Grzesiek podał mi kluczyki i wskazał na samochód. Wyszłam na zewnątrz zamykając za sobą drzwi.
Kazał go odpalić, więc to uczyniłam.
-Kiedy ty to zrobiłeś? – spojrzałam na niego gasząc silnik.
-No widzisz, ma się to coś – wyszczerzył się, a ja się zaśmiałam.
-Teraz mi powiedz, ile mnie kasujesz? – spytałam poważnie.
-Nic od ciebie nie chcę. Taka przyjacielska pomoc.
-Ech, jak chcesz... Wejdziesz na kawę, albo herbatę? – zaprosiłam go.
Kosok zgodził się i oboje weszliśmy do domu. Podczas kiedy ja robiłam kawę, Grzegorz zwiedzał lokum. Największą jego uwagę przykuły zdjęcia. Później zainteresował się dyplomami oraz medalami Leny.
Wszystkie były związane z siatkówką. Siostra była bardzo dobrą zawodniczką.
-Nie ma tam nic ciekawego – zaśmiałam się wchodząc do salonu i stawiając na stole kawę oraz coś słodkiego.
-Jak to nie? Świetne zdjęcia i bardzo interesujące nagrody – odwrócił się. – Tylko zastanawiam się, dlaczego nie ma tutaj fotki ze mną...
-Zapomniałam o tym, poza tym, brzydko wyszłam – odparłam.
-To daj aparat i robimy – uśmiechnął się.
Wstałam, wyciągnęłam z szafki cyfrówkę, a później podałam ją siatkarzowi. Wykonał kilka zdjęć, wybrałam najlepsze i obiecałam, że w poniedziałek je wywołam.
Wspólnie wypiliśmy kawę, a przy tym dużo rozmawialiśmy.
Odwiozłam środkowego do jego mieszkania i jeszcze raz bardzo serdecznie podziękowałam.
-A! Prawie bym zapomniał! – krzyknął jak poparzony.
-Spokojnie – zaśmiałam się.
Przeniosłam wzrok na siatkarza i uważnie go obserwowałam. Wyciągnął z kieszeni dwa bilety po czym mi je podał.
-Grzesiek, ja nie mogę tego przyjąć... – spojrzałam w jego oczy.
-Do zobaczenia wieczorem, na meczu – puścił mi oczko i wysiadł.
-Głupek... – powiedziałam pod nosem.
Schowałam bilety do torebki. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Trafiam na siatkarza i zaczynam się z nim przyjaźnić? Ale dlaczego? Przecież jestem zwykłą dziewczyną, a on znaną osobą.
Równie dobrze mógłby mnie potraktować jako fankę. Tylko, że tutaj jest jeszcze sprawa mojej mamy i jego ojca... Podobno się przyjaźnili. Z tego co powiedział Grzegorz, jego ojciec bardzo przeżywał zakończenie ich przyjaźni oraz śmierć Danuty.
Być może, że mieli romans? Nie, nie! Ola, przestań tak myśleć. Twoi rodzice się kochali i matka na pewno nie zrobiłaby takiego świństwa.
Grzesiek strasznie namieszał mi w głowie. Cały czas myślałam o tym, co mi powiedział. Sam nie wiedział wszystkiego. Przyrodnim rodzeństwem być nie mogliśmy, ponieważ gdy Danuta poznała Leona ja byłam już na świecie. A co do Leny, to też raczej odpada. Jest podobna do naszego ojca, byli jak dwie krople wody.
Jednak to nie wyklucza tego, że mogli mieć romans.
Nie chcę o tym myśleć. Może kiedyś dowiem się wszystkiego? A może nie? Bo może nic nie było? Tylko zwykła przyjaźń, o której już się dowiedziałam?
Wracałam do domu i w pewnej chwili usłyszałam, że dzwoni mi telefon. Zjechałam na pobocze po czym odebrałam.
Dzwoniła kobieta, o której mówił mi siatkarz. Jeżeli się nie mylę, to jego kuzynka.
Była zainteresowana pracą u mnie. Umówiłam się z nią na godzinę 12. w salonie. Miałam jej przedstawić warunki i tak dalej. Wydawała się bardzo miła, a także uprzejma.
Jestem ciekawa jaka będzie "w realu"...
Wróciłam do swojego lokum, ogarnęłam je trochę, a także podlałam kwiaty. Weszłam na górę do swojego pokoju i kiedy otworzyłam szafę złapałam się za głowę. Moje ubrania były pomieszane. Spojrzałam na zegarek, 9:12. Nic nie myśląc wyciągnęłam wszystko i położyłam na łóżko.
Brałam po jednej rzeczy, sprawdzałam ją, a jeżeli już w niej nie chodziłam, bądź była za mała- odrzucałam na bok. Trochę się tego nazbierało. Na półkach był jeszcze luz, wszystko zostało ładnie ułożone.
Zostały mi jeszcze sukienki. Przez niektóre wracały wspomnienia... Na przykład jedna, w kolorze morskim, delikatnie rozkloszowana, z paseczkiem oraz drobnymi dodatkami. Tą sukienkę kupił mi ojciec na 25 urodziny. Wydaje się, że to beznadziejny prezent dla takiej kobiety, prawda? Otóż nie. Tata zawsze interesował się modą, lubił robić nam niespodzianki. Nigdy w życiu nie miałam jej ubranej, no chyba, że liczy się dzień, w którym ją dostałam i przymierzyłam.
Żadnej nie odrzuciłam, powiesiłam kolorystycznie w szafie i ją zamknęłam.
Schodząc po schodach usłyszałam trzask drzwi oraz ciche "Upss..." Podeszłam do siostry po czym się z nią przywitałam.
-I jak wieczór z Radkiem? – spojrzała na mnie.
-Yy... Lena, to baaardzo długa historia. Chodź, usiądziemy. Wszystko ci opowiem.
Przeszłyśmy do salonu, usiadłam na sofie i niepewnie się odezwałam.
Zaczęłam opowiadać od początku, czyli od spotkania, później zaręczyny, moje odrzucenie, a przy tym zakończenie tego toksycznego związku. Mówiąc to w moich oczach kolejny raz pojawiły się łzy.
-Ale to nie koniec... – spojrzałam na nią.
-To znaczy? Możesz jaśniej? – wypytywała.
-Lena, bo wiesz. Ja... Kiedy wyszłam od Radka, biegłam po schodach, bo bałam się, że będzie za mną szedł lub coś w tym stylu. Nagle natrafiłam na pewnego człowieka i zemdlałam – mówiłam patrząc na nią.
-Kim był ten człowiek?
-No właśnie... Lena, trafiłam na siatkarza. Pomógł mi, nie zostawił na klatce schodowej. Poznaliśmy się, długo rozmawialiśmy.
-Jakiego siatkarza? – zrobiła duże oczy.
-Grześka.... Grześka Kosoka. On dobrze zna nas i naszą rodzinę – rzekłam przełykając ślinę.
-Co?! Jak to?! Ola! – krzyknęła.
-Uspokój się. Jego ojciec przyjaźnił się z naszą mamą, gdy ty się urodziłaś nasz tata był zazdrosny i zakończył ich przyjaźń. Romans jest wykluczony, spokojnie. Nic się nie zgadza.
-Ola... to niemożliwe. Jak? Przecież...? – dziewczyna nie wierzyła w to, co mówię.
-Grzesiek jest wspaniałym człowiekiem, rozmawialiśmy i wyglądało to tak, jakbyśmy znali się kilka lat. Kiedy miałam już odjechać mój samochód się zepsuł. Kosok podwiózł mnie do domu, a ja zostawiłam mu kluczyki. Naprawił samochód i już dzisiaj nim tutaj przyjechał. Na początku się trochę bałam, że mnie oszuka. Jednak on, a no właśnie. On dał nam bilety na dzisiejszy mecz – wyciągnęłam je z kieszeni.
-Jezu, Olka. Nie potrafię uwierzyć w to co mówisz, przecież to siatkarz. Ale... wszystko nabiera sensu –wzięła do ręki dwa bilety. – Uda mi się go poznać? – lekko się uśmiechnęła.
-Jeżeli nie zapomni o mnie, to pewnie tak. To tylko znajomy, znamy się zaledwie jeden dzień.
-Dobrze. Poza tym, proszę nie przejmuj się rozstaniem z Radkiem. Będzie dobrze – przytuliła mnie.
-Chcę o nim zapomnieć – zacisnęłam dłoń i poczułam, że oczy robią mi się mokre.
W pewnym momencie poczułam mocne ukłucie w brzuchu. Momentalnie zrobiło mi się niedobrze.
Pobiegłam do WC i zdążyłam nachylić się nad muszlą klozetową, ponieważ zwymiotowałam.
Co jest?
-Ola, wszystko w porządku? – podeszła do mnie i ukucnęła.
-Wyjdź, nie patrz na to.
-Może zjadłaś coś? – zmieniła temat.
-Lena, nic mi nie jest – wstałam. – Posprzątaj swój pokój i odrób lekcję, albo się poucz, to niedzielę będziesz mieć wolną.
-Marnie wyglądasz...
-Daj mi spokój! – uniosłam się. – Pomaluję się trochę i będzie dobrze – minęłam ją.
Weszłam do kuchni, wyciągnęłam apteczkę, znalazłam jakieś tabletki po czym je zażyłam.
Poszłam na górę po przygotowane wcześniej ubrania i wróciłam do łazienki połączonej z WC.
Przemyłam twarz, przebrałam się, a po chwili wykonałam delikatny makijaż. Wciąż towarzyszyły mi mdłości i kłucie w brzuchu. Miałam nadzieję, że to zaraz minie.
Powiedziałam Lenie, że idę do salonu, ponieważ ma przyjść kobieta, która zainteresowana jest pracą.
Szybko opuściłam dom, wsiadłam do auta i odjechałam. Miałam wielkie szczęście, że nie było dużych korków, bo spóźniłabym się na godzinę otwarcia. Dzisiaj była sobota, a ja o dziwo nie miałam żadnych klientek umówionych na czesanie na ślub.
Czasami zastanawiałam się, czy nie zamknąć salonu. Musiałam pilnować wszystkich opłat i tym podobnych rzeczy. Czy nie o wiele łatwiej byłoby zacząć pracę u kogoś?
Sprzedać lokal. Zacząć wszystko na nowo, jednak u kogoś. Pomyślałam nawet o sprzedaży domu. I wydaje mi się, że byłoby to dobrym rozwiązaniem. Czasami ciężko tam funkcjonować, wszystko przypomina zmarłych rodziców.
Muszę porozmawiać o tym z Leną, ponieważ jej zdanie się bardzo liczy. Jeżeli nie będzie chciała się przeprowadzić, to zrezygnuję.
Kilka minut po godzinie dziesiątej dotarłam na miejsce. Wykonałam te same czynności, co zawsze oraz założyłam fartuszek. Przyjęłam kilka osób, jednak były to tylko strzyżenia, bądź podcinanie końcówek, grzywki. Nic specjalnego, zaledwie kilka minut roboty. Ból brzucha oraz mdłości na szczęście przeszły.
Punktualnie o godzinie dwunastej przyszła kobieta, z którą umówiłam się wcześniej.
Miała na imię Nikola. Wysoka 22 latka. Miała ukończone jakieś studium oraz pracowała nie raz jako pomoc w salonie fryzjerskim. Szczupła blondynka. Bardzo sympatyczna i miła.
Na początku chciałam sprawdzić co potrafi. Zaprowadziłam ją do osobnego pomieszczenia, gdzie znajdowały się manekiny oraz wszystkie potrzebne rzeczy. Wybrałam kilka fryzur i poprosiłam Nikole, aby wykonała je właśnie na manekinach.
Nie wyznaczyłam jej czasu. Kiedy już skończy ma przyjść po mnie. Ja w tym czasie wróciłam do swojej pracy.
-Cześć! – do salonu wpadł Grzegorz.
-Witaj – uśmiechnęłam się i odłożyłam suszarkę na miejsce.
-Słuchaj, mam prośbę... – spojrzał na mnie.
-Zamieniam się w słuch.
-Mogłabyś zrobić porządek z moimi włosami? – wyszczerzył się.
-Pewnie, siadaj – wskazałam mu krzesło przed lustrem.
-Dzięki – usiadł. – Trochę zarosłem...
-Widać, ale przynajmniej się ogoliłeś – zaśmiałam się.
-I się nie zaciąłem przy tym! – również zaczął się śmiać. – A co do włosów, to zdaję się na ciebie. Byle nie na łyso.
-Zwariowałeś? – podeszłam do niego z golarką do włosów. – Nie bój się, najwyżej zostawię ci kilka włosów na czubku głowy – zażartowałam.
-Eej! – zrobił smutną minę.
-Spokojnie, Panie Kosok. Przecież żartowałam – uspokoiłam go.
Podłączyłam maszynkę i powoli oraz z wielką dokładnością strzygłam włosy Grzegorza. Wiedziałam, że uważnie mi się przygląda. Zero stresu mała!
-Jak się czujesz przed meczem? – zapytałam.
-Dobrze, jak na razie. To już końcówka sezonu, więc gramy o najwyższe cele...
-Wiem, czytałam trochę na Internecie. Dzisiaj może być decydujący mecz, prawda?
-Tak, liczą się nasze dalsze losy. Czy powalczymy dalej o finał, czy jednak odpadniemy i stoczymy walkę o trzecie miejsce – rzekł.
-Z tego co słyszałam, to Skra jest trudnym przeciwnikiem?
-Zgadza się, bardzo silny i dobrze zorganizowany klub. W Play off'ach wygrywają z nami już 2:0.
-Nawet jeśli nie uda się wam dojść do finału, to i tak będę dumna – powiedziałam.
-Gdyby tak się stało, to obiecuję, że wywalczymy brąz.
-Trzymam cię za słowo, ale póki co, macie jeszcze szanse na finał.
Grzesiek tylko się uśmiechnął, a ja dokończyłam strzyżenie. Drobne poprawki i skończone.
-Więc ile jestem ci winien? – wstał.
-Nic. Nie chcę za to pieniędzy. Ty i tak dużo dla mnie zrobiłeś...
-Ola, nie wygłupiaj się.
-Nie wygłupiam się – spojrzałam w jego oczy.
-No dobrze, nie będę się kłócił. A zapomniałem się zapytać, Nikola przyszła?
-Tak, jest w innym pomieszczeniu i przechodzi malutki sprawdzian – chwyciłam miotłę.
-Rozumiem. Daj później znać jak jej poszło i tak dalej – podrapał się po policzku.
-Później to ty masz mecz. Więc raczej już dzisiaj ci nie powiem.
-Spotkamy się po meczu? – zapytał ni z gruszki ni z pietruszki.
-Będziesz zmęczony, daj spokój...
-Nie daj się prosić, Olu...
-Grzesiek... – popatrzyłam na niego. – Będę z Leną, to nie ma sensu.
-Ech, to chociaż daj się zaprosić na kolację w niedzielę.
-Jutro? Dobrze, pasuje. O której i gdzie?
-Napiszę ci SMS-em – podszedł do mnie. – A więc do zobaczenia dzisiaj, przyjdźcie trochę wcześniej. Cześć – cmoknął mnie w policzek i wyszedł.
Ciarki przeszły mi po ciele, a na twarzy pojawiły się rumieńce. Jego obecność jakoś dziwnie na mnie wpływała...
Szybko posprzątałam i zauważyłam Nikole. Poinformowała mnie, że wykonała pracę. Weszłam do pomieszczenia, a to co zobaczyłam zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Dziewczyna szybko się uwinęła z zadaniem, a przede wszystkim nie zrobiła tego na "odpieprz".
Nie musiałam długo się zastanawiać i podejmować decyzję. Przyjęłam ją na okres próbny dwóch tygodni. Ustaliłam z nią jeszcze kilka spraw, takich jak godziny pracy i tym podobne. Kobieta zacznie od poniedziałku.
Ucieszona opuściła mój lokal. Ja do 16:30 przebywałam w czterech ścianach przyjmując ludzi.
Kiedy wróciłam do domu zjadłam obiad przygotowany przed Lenę. Bardzo mnie tym zaskoczyła, to miłe z jej strony.
Nim się zorientowałam była już 17. Powoli zaczęłyśmy się zbierać na spotkanie drużyny z Jastrzębia i Bełchatowa. Mecz rozpoczynał się dopiero o 19, jednak Grzegorz prosił abyśmy przyszły wcześniej.
Siostra znalazła mi ubranie, które pasowały do barw klubu. Ona natomiast założyła koszulkę Damiana Wojtaszka, zakupiła ją kilka miesięcy temu.
Gotowe na mecz pojechałyśmy do hali, gdzie za niecałe dwie godziny rozpocznie się bój o dalsze losy obu drużyn.
***
Dzień Dobry. :)
Rozdział pozostawiam do oceny Wam. I mam pytanie...
Czy rozdziały nie są za długie? :)
Może chcielibyście krótsze, albo jeszcze bardziej dłuższe? :D
Jak Wam mijają ostatnie tygodnie wakacji? ;)
Już dzisiaj mecz z Bułgarią! Kto się nie może doczekać ? <3
Wierzę, że wygramy!
A więc, do następnego Kochani! :*
Takie dlugie moga byc lub jeszcze dluzsze ;)
OdpowiedzUsuńGrZesiek chyba zadluzyl sie w Olce ;)
Pozdrawiam
Dziękuję. :)
UsuńHmmm....
Pozdrawiam również :)
Rozdział świetny :) Jak dla mnie taka długość rozdzialu jest idealna :* Meczu się doczekać nie mogę :) Jak i ten w rzeczywistości w Krakowie i ten na blogu :D hahah Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło.:)
UsuńPozdrawiam :*
^ dokladnie :) Rozdzialy idealnej dlugosci.
OdpowiedzUsuńPrzez mysl mi przeszlo, ze Ola moze w ciazy jest? I to jeszcze z Radkiem :o ale by wtedy bylo :D No nic, niech Grzesiu bierze sie do roboty! Pozdrawiam i czekam na nastepny :3
A to się okaże.... :)
UsuńHm, co do Grzesia, to rownież się okaże. Może skrywa jakąś tajemnicę? :)
Pozdrawiam. ;)
Mi długość odpowiada, ale jak będą dłuższe to też się nie obrażę ^^ Widzę, ze znajomość Oli i Grześka sie rozwija, no no. Jaka Lena zaskoczona! Nie dziwię się jej w sumie. Też bym sie zdziwiła. Ale te bilety to genialny prezent! Tylko boję się reakcji Radka ;/ No i niepokoi mnie złe samopoczucie Oli. Oby nie była w ciąży, ani chora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
To dobrze, że Ci odpowiada. ;)
UsuńHmm, no pomału, pomału. :)
To nie ostatni prezent Grzesia... ^^ Zobaczymy! :)
Pozdrawiam. :)
Dla mnie mogą być takie jak ten lub dłuższe, nie obrażę się :) Trochę mnie niepokoją te bule brzucha i te wymioty. Czy to jest to o czym myślę? Czy będzie dzidziuś? Nie wiem nic na pewno, bo decyzja zależy od Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie : http://siatkowkaandresztaswiata.blogspot.com/
Miło by było gdybyś od czasu do czasu zerkała :)
Dzidziuś? :) Się okaże!
UsuńZajrzę, pozdrawiam :*
Mi długość odpowiada :) I treść też ;) Mdłości i ból brzucha... będzie mały bobas?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny :*
To się ciesze. :) A to.... zobaczymy! :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję. :)
No to się dzieje,czyżby ciąża,chodź mam nadzieję że to nie ciąża i żadna choroba.
OdpowiedzUsuńOla i Grzesiu znajomość kwitnie :D
Czekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam ;*
Zobaczymy. :)
UsuńTo chyba dobrze, prawda? :)
Pozdrawiam :*
Świetny :D
OdpowiedzUsuńGrzesiek wydaje się na prawdę spoko i mam nadzieję że kiedyś tam będą razem ;)
Pozdrawiam ;*
Uhuhuhu! Razem? :)
UsuńPozdrawiam. :)
Super super :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na 115: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ :)
Dzięki. ;)
UsuńZajrzę na pewno. :)
Długość jest okej :D A co do Grześka i Oli,no cóż pięknie to wygląda,ale życie nie jest usłane różami i coś się niedługo wydarzy.Być może te wymioty oznaczają to co myślę,tylko,że jedynym ojcem może być Radek...Oby tak nie było.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak na razie wygląda pięknie.... :)
UsuńHmm... :)
Pozdrawiam :)
Ciekawe dlaczego Grzesiu chcial zeby przyszly wczesniej???
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny;-)
Natii;-)
Zobaczymy. :)
UsuńDo następnego. ;)
Dawaj tu szybko następny rozdział. Jestem glodna. :p Długość może być. ;) Mam nadzieje, ze pomiędzy Ola, a Grzesiem cos, cos. ^^ Ciekawe co zaplanował, ze kazał im przyjść wcześniej. :) Pozdrawiam! ;* Prosze o informowanie mnie o nowym rozdziale. :)) P. S Zapraszam do mnie. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://prawdziwysen.blogspot.com/?m=1
Niedługo Cię nakarmię! Spokojnie, hahaha! <3
UsuńCoś, coś? ^^
Będę informować :) Pozdrawiam i na pewno zajrzę :*
No, no! Super! :)
OdpowiedzUsuńGrzesiek to spoko facet. Może kiedyś Ola będzie z Grześkiem? No oby! ;)
Pozdrawiam! :*
Dziękuję. :)
UsuńHmm... to się okaże. :)
Pozdrawiam.
Wybacz, że tak późno komentuję...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. No genialnie! :)
Grzesiu taki przyzwoity facet się wydaje. ^^ Ciekawe co teraz będzie pomiędzy nim a Olką. :) Ech... Ale wiesz to tylko Ty, więc czekam na Twoją wersję. :))
Nic się nie stało. :)
UsuńDziękuję. :)
Wydaje... :D Zobaczymy! :)
To się zgadza... ;)
http://www.czyjestnahalilekarz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam długo oczekiwany