wtorek, 13 stycznia 2015

Dziewięć.

Obudziły mnie promienie  słońca, które nieśmiało wdzierały się do pokoju. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na Grzesia, który smacznie spał. Uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie minionej nocy. Powoli wydostałam się z objęć siatkarza tak, aby go nie obudzić. Zebrałam swoje ciuchy z podłogi i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki, ale gorący prysznic. Udało mi się znaleźć w kosokowej szafce czysty ręcznik. Ubrałam się tak samo jak wczoraj i spięłam włosy w wysokiego kucyka. Po kilku minutach cicho wyszłam z pomieszczenia.
Udałam się do kuchni, aby przygotować śniadanie. Wstawiłam wodę na herbatę i postanowiłam, że przygotuję omlety. Ciężko było mi się odnaleźć w kuchni Grześka, ale jakoś dałam radę. Zaczęłam robić danie, a już po kilku minutach zauważyłam zaspanego Kosoka, który uważnie mi się przyglądał.
-Cześć - powiedziałam z uśmiechem.
-Heeej Kochanie - brunet podszedł do mnie i położył ręce na mojej talii.
Spojrzałam w jego oczy, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ustalam na palcach i  delikatnie pocałowałam Kosoka w policzek.
-Tylko w policzek? - zrobił minę smutnego szczeniaka.
Cicho się zaśmiałam. Nieśmiało założyłam ręce na jego szyi i musnęłam dolną wargę siatkarza.
-Mmmm... -wymruczał. - Może wrócimy do łóżka? - Kosok zaczął całować moją szyję.
-Nie wrócimy do łóżka, bo za chwilkę przypali się omlet, więc puść mnie - uśmiechnęłam się.
Kosok niechętnie się ode mnie oderwał, nakrył do stołu i usiadł przy nim.
Kilka minut później zaczęliśmy konsumować posiłek. Spojrzałam na siatkarza, który zajadal się omletami.
-Smakuje? - spytałam.
-Przepyszne... Jesteś cudowna i do tego świetnie gotujesz - wyznał. 
-To Cię zaskoczę, bo omlety nauczyłam się robić od taty - spojrzałam na niego. - Zawsze robił przepyszne. Strasznie za nim tęsknię, tak samo jak za mamą... - ostatnie zdanie wyszeptałam.
-Przykro mi - dotknął mojej dłoni.
Odwróciłam wzrok, a moje serce zabiło szybciej. Poczułam, że do moich oczu napływają łzy, jednak nie uroniłam ani jednej.
Kosok wstał z krzesła, podszedł do mnie i czule przytulił.
-Nadal o nich myślisz, prawda? - pocałował mnie w skroń. - Doskonale Cię rozumiem, Olu. I obiecuję, że będę Ci pomagać, we wszystkim. 
Grzesiu mocniej mnie przytulił.
-Muszę już iść, Kochanie - zmieniłam temat. 
-Już? Tak szybko?- zdziwił się.
-Jest po ósmej, na dziewiątą muszę już być w salonie - spojrzałam w jego oczy. 
-Może cię podwiozę?- zaproponował.
-Nie, nie chcę robić kłopotu - sztucznie się uśmiechnęłam i odsunęłam się od siatkarza. 
-Olaaa... -złapał mnie za nadgarstek. - Co się dzieje?
-Spieszę się, Grzesiek... - odpowiedziałam szybko. 
-Co nie oznacza, że musisz mnie unikać - zmierzył mnie wzrokiem.
-Nie unikam... - zmieszałam się.
-Jak uważasz - Grzegorz puścił moją rękę i poszedł do salonu, gdzie rozsiadł się na kanapie, udając nagłe zainteresowanie programem w telewizji
Westchnęłam głęboko i niepewnie skierowałam się do salonu. Wyłączyłam telewizor, podeszłam do niego i usiadłam obok. 
-Źle to odebrałeś, naprawdę Cię nie unikam,  Grzesiek. Nie chcę robić kłopotu, ale jeżeli już tak bardzo chcesz, to... - spojrzałam na niego.
-Wiesz, że to dla mnie żaden kłopot - westchnął.- Muszę dbać o swoją kobietę.
-No dobrze - usiadłam bliżej niego. - Ale ubierz się, bo bez koszulki... Niech ten widok pozostanie tylko dla mnie - zaśmiałam się.
Grzesiek charakterystycznie poruszył brwiami. 
-Co powiesz na szybki numerek w kuchni?- zapytał z zabójczym uśmiechem, a ja się zarumieniłam.
-Grzesiu... - wyszczerzyłam się. - Wieczorem się spotkamy - zaśmiałam się dotykając jego nagiej klatki piersiowej. 
-Kusisz Kochanie, kusisz - zaczął mnie namiętnie całować, a dłonie wsunął pod moja koszulkę.
-Ty to robisz i podniecasz, ale praca na mnie czeka... - zrobiłam smutną minę po czym dotknęłam jego dłoni.
-10 minut mi starczy - powiedział i wziął mnie na ręce 
-Chyba na ubranie się - zachichotałam. 
-Musiałaś zepsuć taki romantyczny klimat?- spytał stawiając mnie na podłodze. 
-Jestem taka niedobra... - wyszeptałam i ustalam na palcach, zaczęłam namiętnie całować Kosoka. Delikatnie wsunęłam dwa palce do jego spodenek rozwiązując sznurek
-Mmm, niegrzeczna -wymruczał mi do ucha.
-Kochasz mnie? - uniosłam prawą brew do góry  patrząc w jego oczy. 
-Bardzo - powiedział patrząc mi prosto w oczy. 
Skwitowałam to krótkim uśmiechem.
-Ja Ciebie tez. Ale teraz już nie zdążymy, wiec idź się ubrać - powiedziałam ze smutną miną.
Grzesiek poszedł do pokoju, a ja w tym czasie zadzwoniłam do Leny 
Rozmowa nie kleiła nam się za bardzo. Siostra odpowiadała krótko i od niechcenia. Poprosiłam ją, aby później przyszła do salonu, ponieważ muszę z nią porozmawiać. Zgodziła się, ponieważ poinformowała mnie, że również ma mi coś do powiedzenia, ale nie przez telefon. 
Kilka minut później zakończyłam połączenie i schowałam telefon do kieszeni. Skierowałam się do wyjścia, założyłam buty i czekałam na siatkarza. 
-Jestem - powiedział brunet podchodząc do mnie.
Uśmiechnęłam się szeroko na jego widok. 
Po 20 minutach dotarliśmy do mojego salonu.  Grzesiek postawił na swoim i razem ze mną poszedł mnie odprowadzić. Wyjęłam klucze o otworzyłam drzwi po czym weszłam do lokalu. 
-Co powiesz na wspólną kolację z deserem?- zapytał siadając na krześle. 
-Niestety nie mogę... - odpowiedziałam patrząc na niego.
-Czemu?-spytał spoglądając na mnie.
-Obiecałam Lenie, że spędzę z nią czas. Przepraszam Grzesiek... - podeszłam do niego.
-Jasne, rozumiem - odpowiedział.- Może kiedyś we trójkę wybierzemy się do kina?
-Nie wiem, najpierw muszę jej wytłumaczyć, dlaczego nie wróciłam na noc. Nie mogę jej oszukiwać. I nie mam pojęcia jak zareaguje.
-Jest mądrą dziewczyną, na pewno zrozumie - odparł.
-Mam taką nadzieję, chociaż nie ukrywam, że obawiam się tej rozmowy - powiedziałam zakładając fartuszek do pracy.
-Będzie dobrze - pocałował mnie w czoło. - Ja zmykam już, skoczę jeszcze na siłownię
-Kocham Cię - uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też, mała.
-Polemizowałabym z tą małą... - spojrzałam w jego oczy.
-Masz metr sześćdziesiąt w kapeluszu - zaśmiał się.
-Trochę więcej i nie moja wina, że jesteś taki wysoki - ustalam na palcach.
-Kocham cię - musnął moje usta i wyszedł z salonu. 
Pokiwałam głową nie dowierzając. Jak można zakochać się w kimś, w zaledwie parę dni?
Grzesiek jest wspaniałym mężczyzną, nie zważając już na to, że ma czasami głupie i szalone pomysły. 
Zabrałam się do pracy, gdy do salonu weszła Nikola. Przywitałam się z nią i dokończyłam podcinanie końcówek włosów klientki.
Kilka minut po 13 w salonie pojawiła się Lena, przywitałam się z nią. Z racji tego, że przez najbliższa godzinę nie miałam umówionych klientów zabrałam siostrę na pizze. Zajęłyśmy miejsca i zamówiłyśmy naszą ulubioną. Byłam trochę zdenerwowana, bo nie miałam pojęcia jak zareaguje dziewczyna na wieść, że jestem z Grześkiem. Kiedy czekałyśmy na zamówienie spojrzałam na nią niepewnie. 
-No mów. Co jest?- zapytała Lena dokładnie mi się przyglądając 
-Na początku chciałam Cię przeprosić, że nic Ci nie powiedziałam, że nie wrócę na noc. 
-Byłaś z Grzesiem, prawda?- wzięła łyk coli 
-No tak... Lena, bo wiesz... - spuściłam głowę. 
-Powiedz wprost, że jesteście razem. Nie musisz rozmawiać ze mną jak z pięcioletnim dzieckiem.- oburzyła się.
-A Ty możesz trochę grzeczniej? - spojrzałam na nią mówiąc ze spokojem w głosie.
-Bo traktujesz mnie jak małe dziecko! Ola mam prawie 17 lat!
-Przestań krzyczeć - skarciłam ją. - Nigdy nie zastąpię mamy, ale próbuję dotrzeć do ciebie spokojnie, tak? Lena, proszę cię, nie kłóćmy się. 
-I kto tu się kłóci?- zapytała
-Przepraszam, no... - zacisnęłam pięść. - To nie takie proste jak Ci się wydaje.
-Ja też nie powinnam, przepraszam - powiedziała, po czym podeszła do mnie i tak po prostu przytuliła.
Delikatnie się uśmiechnęłam. Dwie minuty później Lena wróciła na swoje miejsce i spojrzała na mnie. 
-Ty też mi chciałaś o czymś powiedzieć, prawda? - uniosłam prawą brew do góry. 
-Tak...-zaczęła niepewnie.- Bo razem z Martą znalazłyśmy ofertę kolonii...
-Kontynuuj... - patrzyłam na nią.
-I chcemy pojechać - dokończyła na jednym tchu.
-Domyślam się. Kiedy i gdzie? A przede wszystkim z kim?  - zaczęłam zadawać pytania.
-Obóz siatkarski - położyła mi ulotkę na stole.- W Chorwacji.
Niepewnie wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać informacje, które były na niej zawarte.
-To jak? Zgadzasz się?- zapytała z nadzieją w głosie, a ja na nią spojrzałam.- Jeśli chodzi o kasę to mam trochę oszczędności.
Przełknęłam ślinę i nadal na nią patrzyłam. 
-Bardzo chcesz tam jechać? - położyłam ulotkę na stół.
Pokiwała głową twierdząco, widzę, że jej zależy, ale...
-Musimy oszczędzać - powiedziałam po chwili. - Jednak mamy jeszcze pieniądze na koncie ze sprzedaży domu i moich oszczędności...
Spojrzałam na dziewczynę. Siedziała ze spuszczoną głową. 
-Możesz jechać, ale... 
-Tak?- od razu się ożywiła.
-Obiecaj mi, że nie zrobisz niczego głupiego i nie będę żałować tej decyzji. Myślę, że jesteś odpowiedzialna i mądra, a jedziesz tam na obóz siatkarski...
-Obiecuję!- unosiła dwa palce do góry.- Tak siatkarski, dwa razy dziennie trening, całą rozpiskę masz z tyłu - wskazała na ulotkę.
-Później poczytam - schowałam ją do kieszeni. - Tylko proszę, uważaj tam na siebie i dzwon. Ale o tym jeszcze będę Ci mówić przed wyjazdem - zaśmiałam się.
-Tak, kazanie - zawtórowała mi, po czym zabrałyśmy się za jedzenie pizzy.
30 minut później opuściłyśmy bar. Odprowadziłam Lenę do mieszkania, ta oczywiście zaraz poszła do Marty, u której miała nocować. Okazało  się, że jednak spędzę sama wieczór. Wróciłam do pracy, gdzie było pełno klientek oraz klientów. Przyjęłam wszystkich, choć połowa z nich nie była umówiona. Nikola radziła sobie świetnie i byłam z niej bardzo zadowolona. Około godziny 18 zrobiło się pusto, podziękowałam już pracownicy za dzisiejszy dzień. Zdjęłam fartuszek i odłożyłam go na miejsce po czym zabrałam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia. 
Do domu wróciłam spacerkiem, po drodze zrobiłam małe zakupy. Ściągnęłam buty i przeszłam do kuchni. Rozpakowałam zakupy, po czym nalałam sobie do szklanki wodę cytrynową. Wyjęłam jeszcze raz ulotkę i dokładnie ją przejrzałam. Zrobiłam zdjęcie z obu stron i wysłałam MMSem Grześkowi oraz zapytałam go co o tym myśli. Zabrałam szklankę, telefon i udałam się do salonu. 
Wyłączyłam telewizor po czym wygodnie usiadłam na kanapie. 
Moje leniuchowanie przerwał dzwonek do drzwi, zwlokłam się z sofy i poszłam otworzyć. 
-Radek?- zapytałam zdziwiona.
-Cześć - uśmiechnął się promiennie. - Myślę, że o mnie nie zapomniałaś, Kochana? 
-Czego chcesz?- wysyczałam w stronę chłopaka.
-Ciebie, Kochanie - odparł i podszedł do mnie.
-Wyjdź stąd - powiedziałam, jednak coraz bardziej się go obawiałam
-Nie, szybko się mnie nie pozbędziesz. Tęskniłem, wiesz? - wszedł do mojego mieszkania.
-Wyjdź!- powtórzyłam nieco dobitniej.
-A gdzie twój Grzesiu? - zaśmiał się. - Fajnie było w nocy? Zachowujesz się jak dziwka - zamknął za sobą drzwi po czym zmierzył mnie wzrokiem.
Spojrzałam mu prosto w oczy i wymierzyłam siarczysty policzek. Nie będzie mnie obrażał!
-Jesteś zabawna. Z nim się pieprzysz, a ze mną nie chciałaś? - podszedł blisko i przystawił mnie do ściany.
Dłoń wsunął pod moją koszulkę i próbował rozpiąć mój biustonosz. Lekko uniosłam nogę i uderzyłam go w brzuch, na co rozzłościł się jeszcze bardziej.
-Masz dwie minuty żeby się rozebrać, albo tego pożałujesz! - krzyknął.
-ZOSTAW MNIE!- wykrzyczałam, a Radek zakrył mi usta dłonią jeszcze bardziej przysuwając do ściany.
-Zamknij się! - uderzył mnie w twarz. 
-Proszę zostaw mnie... - wyszeptałam bliska płaczu. Może uda mi się wziąć go na litość? 
Radek roześmiał się w głos. Nagle złapał mnie mocno za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Modliłam się tylko, żeby nic mi nie zrobił. Każdy jego ruch cholernie mnie bolał. Szarpał oraz ściskał nadgarstek. Drugą ręką zaś starał się mnie rozebrać. Kilka razy mnie uderzył, nie tylko w twarz. W pewnym momencie usłyszałam, że drzwi się otwierają...



____
Dobry wieczór! ;) 
Przybywam z dziewiątką ;> Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam dużo nauki; koniec semestru, co wiązało się z poprawianiem etc.
Ale jestem! :D Bardzo dziękuję Pauli ^^ i zachęcam do zajrzenia na jej bloga: milosc-jak-wino.blogspot,com/
Hmm... co do rozdziału to przepraszam za każdy błąd, pracuję nad tym ;)
Jak się zakończy cała sytuacja? Radek wraca? A co z Grzegorzem...? ;) 
Czekajcie na rozwój! ;)
O! Wiem! ;) W sobotę byłam na meczu i powiem wam, że był to mój pierwszy w życiu (tak, dziwne :D), ale już się uzależniałam! Być może któraś z moich czytelniczek zawitała 10 stycznia w hali Urania. Jeśli nie, to będzie można mnie spotkać 4 lutego w Bydgoszczy :D Jeśli ktoś będzie, to  chętnie przyjdę i porozmawiamy :) 
Czytam+komentuję=motywuję.
Podrzucam Wam kilka zdjęć z meczu i do usłyszonka Kochani! 
 ***

***

***

***


***

(zdjęcia nienajlepsze, ponieważ moją cyfrówkę zabrał tata. ;/ Ważne, że coś jest. :D)