piątek, 20 marca 2015

Dwanaście. - czyli nie bójmy się mówić słowa "kocham".

Nie bójmy się mówić słowa "kocham".
Biegłam przed ulice słonecznego Jastrzębia i nawet na chwilę nie zwolniłam swojego tępa. Chciałam być jak najdalej od mieszkania Grzegorza, a przede wszystkim od jego matki. Cholernie mnie upokorzyła, jak mogła ocenić mnie po okładce? Na początku, gdy ją ujrzałam, pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to, to że jest rozsądną, mądrą, a przede wszystkim miłą kobietą. Pomyliłam się i to bardzo grubo.
-Olka! - usłyszałam krzyk siatkarza. - Ola, zaczekaj! - powtórzył wołanie.
Zwolniłam nieco przełykając ślinę. Doskonale wiedziałam, że już mu nie ucieknę, gdyż pęciny środkowego są pół razy większe od moich.
-Stój. - Kosok złapał mój nadgarstek, po czym lekko przyciągnął do siebie.
Spojrzałam na niego stojąc w milczeniu i głęboko oddychając. Grzegorz również starał się unormować swój oddech. No w końcu przebiegł spory kawałek, żeby mnie dogonić.
-Dlaczego tak nagle wyszłaś, hm? - spojrzał głęboko w moje oczy czekając na odpowiedź.
-Mamusia Ci nic nie powiedziała? - zakpiłam zabierając rękę.
-Nie, Olu. Co się stało? - zadał kolejne pytanie.
-Twoja kochana matka wyrzuciła mnie z mieszkania - wyjaśniłam na jednym tchu. - A teraz mnie zostaw, wracam do siebie.
Kosok zaklął cicho pod nosem.
-Dlaczego jej posłuchałaś? - widziałam na jego twarzy zakłopotanie.
-A co miałam zrobić, Grzegorz? - uniosłam charakterystycznie prawą brew do góry.
Środkowy nic nie mówiąc mocno mnie przytulił. 
-Przepraszam za nią - wyjęczał mi na ucho. - Nie wiem, co jej odbiło...
Skinęłam delikatnie głową zakładając ręce na jego szyi. Nie potrafiłam się długo gniewać na Grzesia. Poza tym, to nie była jego wina. To nie on wyrzucił mnie z mieszkania, a jego matka.
-To co? Koniec gniewania? - zaśmiał się.
-Hmm... Ja wcale nie byłam zła na Ciebie, tylko Twoją kochaną mamusię - ustałam na palcach.
-Dobra, dobra - Kosok machnął ręką. - To teraz chodź na loda - ponownie się zaśmiał ruszając brwiami.
Zawtórowałam brunetowi łapiąc jego dłoń. 
-Ale to zależy o jakim lodzie mówisz... - powiedziałam całkiem poważnie.
-Śmietankowym, Kochanie - rzekł z zadziornym uśmiechem.
-Myślałam, że masz na myśli jakiegoś  innego - zaczęłam się śmiać.
Ruszyliśmy przed siebie do zaprzyjaźnionej budki, gdzie pracowała znajoma Grzegorza. 
Kupiliśmy lody i degustując je spacerowaliśmy po miejskim parku. Środkowy ani na chwilę nie puścił mojej dłoni. Nawet gdy proszono go o autografy, to dawał mi do potrzymania słodką fantazję, a sam prawą ręką malował po kartce swój podpis. Czasami mu współczuję, bo widząc niektóre fanki, o ile tak mogę je nazwać robi mi się gorąco. Jak można mieć takiego fioła na punkcie jednego mężczyzny?
Chociaż w sumie Grzesiek, to nie Kurek. Ten to dopiero ma urwanie głowy. Ale nie rozwijamy się na temat zapalonych, aż za bardzo kibicek siatkówki. 
Niecałe trzydzieści minut później wróciliśmy do mieszkania. Grzegorz nie miał za ciekawej miny, wyglądał na złego oraz rozczarowanego zachowaniem swojej rodzicielki. Jednakże podszedł do tego spokojnie. Usiedliśmy razem w salonie, gdzie środkowy zapytał matkę, dlaczego postąpiła tak, a nie inaczej. Krótka piłka. Odpowiedź była taka sama, jakiej się spodziewałam. Pomyślała, że jestem jakąś fanką, która nawiedziła Grzegorza w domu.  Szczerze powiedziawszy nie czułam się dobrze w towarzystwie tej kobiety. Raz, że oceniła mnie kompletnie nie znając, a dwa to jeszcze obraziła. 
Ale trudno, nie będę przecież płakać nad rozlanym mlekiem. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że mnie przeprosiła i obiecała, że więcej się to nie powtórzy. Posiedziała jeszcze z 30 minut, a później opuściła lokum siatkarza. W końcu mogliśmy dokończyć pakowanie jego rzeczy, których było niezwykle mało. Wieczorem przenieśliśmy się do mojego mieszkania, gdzie ja spakowałam swoje ubrania, a także kosmetyki. 
-To co powiesz na wieczorne kino, co? - usiadł obok mnie muskając moją szyję swoimi ustami.
-Na kanapie przed telewizorem? - zaśmiałam się.
Środkowy wyciągnął z kieszeni dwa prostokąciki.
-Nie, w Heliosie. Idziemy na ,,Pięćdziesiąt Twarzy Greya", Kochanie - złożył jeden pocałunek na moich ustach.
-Chyba żartujesz. Ty i taki film? - wybuchnęłam śmiechem.
-No co? - zdziwił się. - Jak wszyscy, to i my. A chyba chcesz na chwilę odpłynąć w inną krainę, hm? - zapytał tajemniczo.
-Od razu mówię, że nie ma dotykania mojego kolana podczas filmu! - rzuciłam opryskliwie.
-Będę dotykać co innego. - położył dłoń na moim brzuchu po czym zaczął mnie całować.
-Jesteś zboczony... - wyznałam przerywając gest i patrząc w jego oczy.
-Ubieraj się, musimy powoli wychodzić - powiedział.
Pokręciłam głową wstając z łóżka i kierując się do łazienki. Wyprostowałam włosy, zrobiłam delikatny makijaż oraz założyłam czarną, ale nie wyzywającą sukienkę, a także czarne rajstopy i szpilki. Letnie wieczory nie były aż tak bardzo chłodne, więc mogłam sobie pozwolić na takie ubranie.
Gdy już opuściłam pomieszczenie, po mieszkaniu rozlegał się zapach męskich perfum.
Uśmiechając się delikatnie do siebie i powoli skierowałam się do pokoju dziennego, gdzie czekał Grzegorz. 
Oparłam się o futrynę wbijając wzrok w środkowego, który założył jeansy, koszulę oraz marynarkę.
-O mój Boże... - wyszeptał cicho.
-Coś nie tak? - zapytałam opierając się o futrynę.
-Wyglądasz nieziemsko... - wstał prostując się.
-I już nie mam 1,70 w kapeluszu! - klasnęłam w dłonie. - Tylko ponad 180, Grzesiu - zaśmiałam się.
-Rzeczywiście - podszedł bliżej. - Ale to nadal mało - posmutniał.
-Szkoda, że jedziemy autem, bo z powrotem byś mnie niósł.
Zawodnik Jastrzębskiego Węgla zaśmiał się w głos i pokręcił przecząco głową. Drapnęłam z szafki czarną kopertówkę, która idealnie pasowała do mojego stroju. Niecałe 5 minut później opuściliśmy mieszkanie. Wsiedliśmy do samochodu i spokojnie ruszyliśmy do kina. Szybko byliśmy na miejscu, gdyż droga zajęła nam niecałe 10 minut. 
Będąc już na sali i siedząc na właściwych miejscach, Kosok złapał moją dłoń. Właściwie to w ogóle jej nie puszczał, bo trzymał aż do końca filmu. Ściskał delikatnie podczas scen, które mogły wywołać ciarki, bądź nawet podniecenie. Co do całego filmu- sama nigdy bym się na niego nie wybrałam. Mimo, że jestem dorosła, to jednak lepiej mieć przy sobie drugą osobę. 
Po półtorej godziny seansu, wyszliśmy z budynku. Pośród ludzi było słychać szepty, a mianowicie komentarze na temat filmu. Wielu z nich miało różną opinię. Jednym się podobał, zaś drugim nie za bardzo, a trzecim wcale. Ja chyba należę do tej pierwszej grupy, gdyż uważam, że film nie był najgorszy. 
-Podobały Ci się sceny w filmie? - zapytał śmiejąc się cicho.
-No baaa - odwzajemniłam gest. - Chyba sama sobie zrobię taki pokój jak miał Grey. - zażartowałam.
-Mmm... - wymruczał mi na ucho. - Pomyślimy o tym, Kochanie.
Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się w mieszkaniu oraz moim łóżku, gdzie środkowy nawet na chwilę nie wypuścił mnie ze swoich objęć. 
-Kocham Cię. - popatrzył w moje oczy.
-Tak rzadko mi to mówisz... - spuściłam głowę.
-Najmocniej na świecie, Słoneczko. - ucałował mój czubek nosa. 
Szybko zawitaliśmy do bram Morfeusza, ponieważ jutro z samego rana wyjeżdżamy do Gdańska...

Następnego dnia wstaliśmy wcześnie rano. Zjedliśmy pyszne śniadanie, które o dziwo zrobił Grzegorz. Kiedy poszłam się ubrać, środkowy zaniósł moje walizki do auta. 
Postawiłam na zwiewną sukienkę w kwiaty i sandały na koturnie. Włosy związałam w wysokiego kucyka.
-Gotowa? - usłyszałam głos Kosoka.
-Momencik, Grześ. - odpowiedziałam szybko.
Wytuszowałam delikatnie rzęsy, psiknęłam się swoim ulubionym perfumem i gdy pakowałam go do torebki, do pomieszczenia wszedł środkowy. Podszedł bliżej, objął mnie oraz złożył pocałunek na moim ramieniu. 
-W sumie to tak bardzo się nam nie spieszy... - wyszeptał.
Uniosłam głowę i spojrzałam na nasze odbicie w lustrze.
-Wczoraj byłeś zmęczony, a dzisiaj widzę, że pełny sił. - zaśmiałam się cicho.
-10 minut mi starczy. - wymruczał.
-O nie - odsunęłam się od niego. - Przed chwilą mnie poganiałeś!
-Olusia... - powiedział cicho kładąc dłonie na moich biodrach i obrócił mnie w swoją stronę.
Pokręciłam przecząco głową śmiejąc się cicho. Zawodnik jastrzębskiej drużyny westchnął głęboko.
Upewniliśmy się, czy aby na pewno wszystko mamy i kiedy byliśmy gotowi na sto procent opuściliśmy mieszkanie.
Droga była długa i męcząca. Mieliśmy kilka przystanków chociażby na potrzeby fizjologiczne, bądź zaspokojenie pragnienia i złagodzenia zmęczenia w postaci kawy. Na szczęście nie było większych utrudnień na drogach.
Po kilku godzinach podróży dotarliśmy na miejsce. Z radością i promiennym uśmiechem wyszłam z auta, żeby rozprostować kości. Wzięłam głęboki wdech świeżego, morskiego powietrza. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i rozejrzałam się po okolicy.
-Ładnie tutaj. - oznajmiłam patrząc na Grześka.
-A no ładnie. - podszedł do mnie.
Oparł się o samochód, po czym przyciągnął mnie do siebie. Stałam tyłem do niego i delikatnie opierałam się o siatkarza. Środkowy położył dłonie na moim brzuchu muskając szyję swoimi ustami.
-To chyba będą najlepsze wakacje w moim życiu. - wyszeptałam.
-Obiecuję, że kiedyś pojedziemy za granicę, na przykład do Grecji. - złożył kolejny pocałunek na mojej szyi. Tym razem wywołał przyjemny dreszcz swoim dwudniowym zarostem. 
Uśmiechnęłam się delikatnie odsuwając od siatkarza. Skierowaliśmy się do hotelu. Kosok wziął kartę do pokoju od recepcjonistki i powoli poszliśmy do windy, gdzie wjechaliśmy nią na odpowiednie piętro. Przeszliśmy wzdłuż korytarza, aż w końcu dotarliśmy pod odpowiedni numer. 
Grzegorz przejechał kartą po czytniki, a kiedy drzwi się otworzyły, wpuścił mnie do środka.
Rozejrzałam się po pokoju, był przepiękny. Luksusowy, duży, nowoczesny - jednym słowem - cudowny. Kosok ustawił nasze bagaże pod ścianą.
-Idę się odświeżyć. - powiedziałam wyjmując z walizki kosmetyczkę i najpotrzebniejsze rzeczy.
Po zimnym, 15 minutowym prysznicu czułam się o wiele lepiej. Opuściłam łazienkę owinięta w biały, puszysty ręcznik.
Grzegorz był w trakcie zasłaniania rolet na oknach. Najwidoczniej przeszkadzały mu promienie słoneczne, które wdzierały się do pokoju.
-O cholera... - wyszeptał, gdy odwrócił się w moją stronę. - Ty jesteś z każdą chwilą coraz seksowniejsza - wyznał.
-Mhmm. - przeciągnęłam przygryzając wargę.
Grzesiek podszedł bliżej i wziął mnie na ręce, po czym położył na łóżku.
-Mam na Ciebie taką ochotę... - oznajmił.
Zaśmiałam się cicho odchylając głowę do tyłu. Środkowy składał pocałunki na mojej szyi.
-Nie masz nic pod spodem, hm? - nachylił się nade mną, patrząc w moje oczy.
Pokręciłam przecząco głową, a siatkarz wodził dłonią po moich udach, dochodząc coraz wyżej.
-Co wy tutaj robicie? - usłyszeliśmy męski głos i momentalnie się od siebie oderwaliśmy.
Poprawiłam ręcznik, który okrywał moje ciało.
-Piotrek?! - Grzegorz spojrzał w jego stronę, mierząc go wzrokiem.
-A co, ślepy jesteś? - zakpił środkowy Resovii.
-Jak śmiesz wchodzić do naszego pokoju? - brunet nadal patrzył na przyjaciela ze złością w oczach.
-Jakiego waszego? - zdziwił się. - To przecież mój pokój.
-Nieee - Grzegorz zaczął się śmiać. - Pokój 275 Piotrze, jest mój i Oli. Więc spieprzaj stąd! - warknął.
Piotrek spojrzał na mnie z uśmiechem. 
-Dobra, pójdę do recepcji to załatwić. - powiedział i zniknął z pokoju.
Popatrzyłam na Kosoka i wybuchnęłam śmiechem. Każdego mogłabym się tu spodziewać, ale akurat nie Nowakowskiego. Zresztą, z tego co mi wiadomo, to trenuje w Spale z reprezentacją. Dobra, nie ma co o tym myśleć. Misję, pod tytułem "najlepsze wakacje" czas zacząć!




___________
Kochani! Jest tak strasznie późno, ale ja jeszcze dzisiaj wrzucam dwunastkę, gdyż później pewnie zapomnę ;)
Baaardzo dziękuję Pauli za pomoc, jesteś wielka!
Kochani, nie będę się tłumaczyć, bo to nie ma sensu. Powiem tylko tyle, że moja nieobecność była spowodowana pobytem w szpitalu i chorobą.
Zaległości nadrobię u Was w weekend ;) Mam nadzieję, że się nie gniewacie?
Rozdział nie należy do najlepszych, ale jest :)
Pomalutku wszystko się rozkręca i już niedługo troszkę więcej Pita ^^ I mam pytanie... co powiecie na gify, albo obrazki? Bardzo dużo bloggerek to wprowadza, wiec czemu nie, może i ja? :)
Kochaaani! Właśnie! Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała o siatkówce.
ASSECO RESOVIA W FINALE PLUS LIGII! ;)
Bardzo się cieszę, jednakże trochę mi szkoda Jastrzębia, bo to moje dwa ulubione kluby :/
Czekamy jeszcze na drugiego finalistę z pary Lotos-Skra.
FINAL FOUR Z DWIEMA POLSKIMI DRUŻYNAMI :')
No coś pięknego! Tego jeszcze w historii nie było :>
No to co? Żadnych newsów już chyba nie mam :D Więc do następnego już wkrótce! ;*