środa, 2 września 2015

Piętnaście.

Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego...? Przecież tworzyliśmy tak zgraną parę. Kochaliśmy się, ponad wszystko. Wydawało się, że nic, ani nikt nas nie rozłączy...
-Ola, w porządku? - usłyszałam głos Piotra. Delikatnie pokiwałam głową otwierając oczy. - Płaczesz? - zapytał jeszcze raz.
-Nie, nie - zaprzeczyłam natychmiast zasłaniając twarz dłońmi.
-Olka, przecież widzę. Nie jestem ślepy, czy głupi... - odstawił dwie  kawy na dach auta podchodząc do mnie
-Piotr, jest ok. -skłamałam. - 
-Nie był Ciebie warty, rozumiesz mała? - położył dłoń na moim ramieniu.
Zacisnęłam powieki pozwalając słynąć słonej cieczy po moich policzkach. Siatkarz zamknął mnie w swoich ramionach delikatnie gładząc dłonią po plecach.
-Tak bardzo go kochałam... - wyszeptałam.
-Zapomnij o tym - powiedział równie cicho.
-Tak się nie da, jest dla mnie całym światem... - rozpłynęłam się jeszcze bardziej.
-Był - podkreślił Nowakowski.
Odsunęłam się od siatkarza wycierając twarz.
-Jedźmy już - poleciłam biorąc kawę.
Praktycznie przez całą drogę do Jastrzębia jechaliśmy w ciszy. Cały czas myślałam o Grześku i nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że może być już koniec. Ale... Z drugiej strony nie potrafię pojąć jego zachowania. 
Zaprosiłam Piotrka na noc, bo nie chciałam żeby wracał sam nocą do Rzeszowa, czy też spał w hotelu. Cały czas mnie wspierał mówiąc, że mam się nie przejmować. Ale ja nie potrafiłam... Jak można nie myśleć o swoim partnerze, który zachował się tak karygodnie?
Kiedy Nowakowski wrócił do Spały ja postanowiłam wyjaśnić wszystko z Grzegorzem. Pojechałam do jego mieszkania nastawiona dosyć pozytywnie, bo miałam nadzieję, że to co zrobił było spowodowane alkoholem.
-Ola, posłuchaj - położył dłonie na moich ramionach. - Jesteś dla mnie już nikim, rozumiesz? -powiedział, a jego słowa wbiły mnie kompletnie w podłogę.
-Co..? O czym Ty mówisz? Grzesiek, nie wierzę... - jęknęłam, a do moich oczu napłynęły łzy.
-ZDRADZAŁEM CIĘ. - prawie krzyknął. - Przez wszystkie dni naszego cholernego związku.
-Słucham?! - teraz to ja podniosłam głos. - Jak to zdradzałeś? Jak mogłeś?!
-Jestem z Justyną, leży w sypialni. A Ty się lepiej stąd wynoś, nie chcę mieć z Tobą nic więcej do czynienia!
-Grzegorz! - uderzyłam go w policzek, a po moich policzkach spłynęły łzy.
-Zależało mi tylko na seksie, to tyle. - wzruszył ramionami patrząc na mnie.
-Nienawidzę Cię!!! - wykrzyczałam popychając środkowego na ścianę.
Wybiegłam z jego mieszkania kompletnie zrozpaczona. Zdrada? Nie... Nie dociera to do mnie... Jak najszybciej opuściłam budynek wsiadając do auta.  
Przez następne dni byłam zmuszona zawitać jeszcze raz do Grześka, ponieważ było u niego kilka moich rzeczy.  Kolejny nieudany związek... Starałam się o nim szybko zapomnieć, a czas mijał nie ubłagalnie. Nadeszły Mistrzostwa Świata, które zakończyły się dla nas wielkim sukcesem. Nie mogłam być na wszystkich meczach, choć Piotr zapraszał zapewniając hotel i bilet... Ja jednak musiałam pracować, bo z moim salonem nie było za dobrze. Zwolniłam kuzynkę Grześka i przyjęłam na jej miejsce nową praktykantkę. Próbowałam zapanować nad sytuacją, jednak czasami miałam takie chwile, że myślałam, że za chwilę splajtuję. Byłam podłamana psychicznie i fizycznie. Zaczęłam więcej czasu spędzać na cmentarzu i sama w czterech ścianach. Piotr odwiedza mnie dosyć często, stał się świetnym przyjacielem, na którego zawsze mogłam liczyć. Lena zaś uczy się w Katowicach i przyjeżdża bardzo rzadko do domu. Moje życie malutkimi kroczkami znowu zaczęło nabierać kolorów.

 MINĄŁ ROK

Któryś dzień z kolei byłam sama w salonie. Monika, z którą pracowałam zachorowała. Dzisiaj był straszny ruch, a już pod koniec miałam dosyć.
-Proszę uważać! - wrzasnęła moja klientka, która delikatnie pociągnęłam. 
-Bardzo panią przepraszam... Zamyśliłam się... - odpowiedziałam szeptem kontynuując swoją pracę.
Zdążyłam odłożyć suszarkę, kiedy usłyszałam, że drzwi się otwierają. Przewróciłam oczami, bo od razu pomyślałam o jakiejś zrzędliwej kobiecie, a na dzisiaj miałam dosyć. 
-Witaj Olu. - odezwał się męski głos.
Odwróciłam głowę zauważając Piotra z małym bukietem kwiatów. Co on to robi? W środku sezonu? 
-Piotrek? - odpowiedziałam przez nieco ściśnięte gardło.
-Dzień dobry pani.- zwrócił się do mojej klientki, która patrzyła na niego maślanymi oczami.
Nowakowski mrugnął do mnie okiem i wygodnie usiadł na sofie dla klientów. Jak najszybciej skończyłam czesać kobietę i na spokojnie mogłam zająć się moim gościem.
-Proszę, to dla ciebie.- wręczył mi kwiatki- Pomyślałem, że dasz się zaprosić na obiad.
-Obiad? - delikatnie się zdziwiłam.- Wiesz... Mam wolne popołudnie, wiec chętnie skorzystam z Twojego zaproszenia - uśmiechnęłam się zmiatając końcówki włosów z podłogi.
-To fantastycznie!- klasnął w dłonie. - Pomogę ci!
Nowakowski ochoczo wziął się do pracy, jeśli tak można nazwać fakt, że chodził po salonie ze swoim berłem, potocznie zwanym mopem
Zaśmiałam się cicho kręcąc głową z niedowierzaniem. 
-Czyżby wolne od treningu? - mruknęłam wkładając spinki do szuflady.
-Tak.- odparł- Zaśpiewam ci coś!- blondyn wpadł na pomysł, by pokazać swe umiejętności wokalne 
-Piotr, to naprawdę... - skrzywiłam się.
-Hej dziewczyno, spójrz na misiaaaaaaaaaaaaaaa! - zaśmiał się. -A potem kariera, płyty, FAAAANKI!- rozmarzył się.
Szczerze mówią wizyta Piotra poprawiła mi humor.
-Przecież Ty już masz pełno fanek. - uniosłam brew do góry wkładając dłoń do kieszeni.
-Ale wiesz... Miałbym więcej - zaśmiał się. - Chodziłbym bez koszulki, wytatuowany, w obcisłych spodniach ze skóry... A rzeźbę już mam.
-Oj Piotrek, Piotrek - uśmiechnęłam się szeroko kończąc swoją pracę. 
Zamknęłam lokal po czym udaliśmy się do mojego mieszkania. Wzięłam szybki prysznic, rozpuściłam włosy lekko je falując i oczywiście wrzuciłam na siebie elegancką część garderoby.
-Ślicznie wyglądasz. - skomentował.
Przewróciłam oczami zapinając zegarek na lewym nadgarstku.
-Gotowy jesteś? - spojrzałam na niego.
Środkowy pokiwał głową dopiero po chwili uważnie mi się przyglądając. Po niespełna 15 minutach znaleźliśmy się w restauracji, gdzie zjedliśmy przepyszny obiad.
-To co teraz robimy? - spojrzałam na Piotra, który siedział naprzeciwko mnie.
-Proponuje spacer, a wieczorem kino, co Ty na to? - uśmiechnął się.
-Jestem za - odwzajemniłam uśmiech.
-No to zapraszam Aleksandro - puścił mi oczko po czym wstał od stołu zostawiając należność za posiłek.
Tak jak powiedział, tak też było. Dopiero przed 22 wróciliśmy do mieszkania. Piotrek dostał dwa dni wolnego od treningu, więc został u mnie.
Pokazałam środkowemu pokój, dałam czysty ręcznik, a kiedy poszedł wziąć prysznic założyłam czystą pościel u niego w pokoju. Kilka minut później rozsiadłam się wygodnie na kanapie oglądając pierwszą lepszą komedię romantyczną. Piotrek dołączył do mnie po 20 minutach i wspólnie oglądaliśmy amerykańską produkcję. Kiedy aktorzy zaczęli się kochać przymknęłam oczy. Odwróciłam głowę w drugą stronę udając, że jestem zainteresowana czymś innym.
-Zawstydziłaś się? - środkowy dźgnął nie palcem w żebra.
-Nie, no coś Ty. - skłamałam lekko się uśmiechając, a kiedy usłyszałam cichy jęk aktorki, przełknęłam ślinę.
-To co jest? - Nowakowski momentalnie zmienił ton swojego głosu i położył dłoń na moim ramieniu.
-Nic Piotrek - spojrzałam na niego. - Mam patrzeć jak się kochają? - zaśmiałam się.
-A chcesz ich naśladować? - poruszył znacząco brwiami.
-Co? - delikatnie się zdziwiłam. Środkowy milczał. - Podoba Ci się to? - spojrzałam na tv.
-W ich wykonaniu? - zapytał. - Robię to lepiej - uśmiechnął się.
Delikatnie odwzajemniłam jego gest. Siatkarz przysunął mnie do siebie i zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Spojrzałam w jego oczy, w których tańczyły iskierki. Niepewnie położyłam dłoń na jego ramieniu przygryzając wargę. Piotr bez dłuższego namysłu wpił się w moje usta z dziką namiętnością.  Zamknęłam oczy zaciskając dłoń. 
-Piotrek... - mruknęłam niepewnie. Nowakowski nie przestawał. - Piotr, proszę... - odsunęłam się od niego. 
-Tak..? - wyszeptał kładąc dłoń na moim policzku.
-Co Ty robisz? - zapytałam cicho.
-To, co powinienem zrobić już dawno... - rzekł całując mnie w czubek nosa, a po chwili wziął mnie na ręce. 
-Piotrek... - zacisnęłam uda na jego biodrach...



____
Kochani, przepraszam za ten jakże beznadziejny rozdział i przyspieszenie... 
Ale niedługo będziemy kończyć, bo tracę wenę na to opowiadanie :/ A za każdy błąd wybaczcie.
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest i czyta... 
Nie chciałam was dłużej trzymać w niepewności, jesteście zaskoczone? Za Grzesia obawiam się, że mnie zabijecie...
Komentuję=motywuję.
Dobranoc. ;)