poniedziałek, 22 grudnia 2014

Siedem.

(Dla przypomnienia, co się działo, dodaję końcówkę rozdziału szóstego.)

Mecz, Skra-Jastrzębski Węgiel.
Dosyć długa rozgrzewka, a chwilę później ćwiczenia z piłkami. Lena robiła zdjęcia zawodnikom i co kilka minut coś do mnie mówiła, albo pokazywała uchwycony ułamek sekundy. 
Ja byłam skupiona tylko i wyłącznie na zawodniku grającemu z numerem 10. Uważnie obserwowałam każdy jego ruch z uśmiechem na ustach.
Niecałą godzinę później rozpoczął się mecz. Było wiele emocji. Niestety spotkanie zakończyło się na korzyść gości. Przegraliśmy 0-3, jednak w każdym secie dzielnie walczyliśmy.
Wynik spotkania zadecydował o dalszych losach drużyny z Jastrzębia. Zakończyliśmy rywalizację w Play-off'ach ze Skrą Bełchatów. Pozostała nam walka o trzecie miejsce. Jeszcze nie wiemy, z kim zagramy, ponieważ ZAKSA Kędzierzyn Koźle wciąż toczy bój z Asseco Resovią Rzeszów.

Po meczu Lena poszła pozbierać autografy od zawodników, ja nie zamierzałam się nawet tam pchać. 
-No cześć Kochanie – usłyszałam głos za sobą. 
Obróciłam się diametralnie i kogo ujrzałam? Banalna odpowiedź, oczywiście, że Radka.
-Jakie Kochanie? – spojrzałam mu w oczy.
-No moje – uśmiechnął się po czym pocałował mnie w policzek.
-Przestań – odsunęłam się. – Nie jesteśmy już razem, rozumiesz?
-Wiem, że mnie kochasz – dotknął mojej dłoni.
-Radek, odejdź, to koniec! – uniosłam się.
-Poczekaj na mnie, pojedziemy do mnie, będzie fajnie...
-Nie, zostaw mnie! – krzyknęłam.
-No Kochanie...
-Co tu się dzieje? – podszedł do nas Kosok.
Kamień spadł mi z serca! Jak na zawołanie, Grzegorz przybywa...
-Nic 
– rzekł Radosław. – Idź do szatni, muszę porozmawiać z moją kobietą – w tym momencie objął mnie ramieniem. 

-Puść ją. Z tego co mi wiadomo, nie jesteście razem – zmierzył go wzorkiem.
-Ciebie nie powinno to interesować – syknął w jego stronę.
-Albo ją zostawisz, albo wyprowadzą cię stąd ochroniarze 
– powiedział stanowczo środkowy.

-Dobra, luzuj, gościu – podniósł ręce do góry. – Już idę. A z tobą się jeszcze policzę – wskazał palcem na mnie i odszedł.
Kosok podszedł do mnie, po czym przytulił.

-Nie bój się, on niedługo straci pracę, a od ciebie się odczepi – rzekł.
-Nie byłabym tego taka pewna...
-Ola, spokojnie. Wiesz, że jestem i zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dziękuję... 
-Nie ma za co dziękować – spojrzał na mnie.
-Jest Grzesiek. Gdyby nie ty...
-Cii... Nie myśl o tym, co by było gdyby. 
-Muszę iść – odsunęłam się od niego. – Jeszcze raz ci dziękuję.
-Spokojnie, teraz będę miał kilka dni wolnego, spotkamy się jutro? – zaproponował.
-Dam znać. To cześć – delikatnie uśmiechnęłam się do siatkarza i odeszłam.
Powiedziałam Lenie, że idę do auta. Ona nadal stała czekając na swoją kolei, aby zdobyć autografy.
Wyszłam z hali po czym skierowałam się na parking, gdzie znajdował się mój samochód. Wsiadłam do auta, włączyłam radio i czekałam na Lenę. 
Modliłam się, aby Radek nie wyszedł oraz mnie nie zauważył. Siedziałam jak na szpilkach z dobre 15 minut, gdy nagle usłyszałam, że ktoś puka w tylną szybę...


Myślałam, że to sen. Że zaraz się obudzę i będzie w porządku, ale niestety nie. Wszystko, co jest dobre szybko się kończy. Nie zdążyłam nawet zamknąć drzwi od środka, bo osobnik złapał za klamkę i jednym sprawnym ruchem wyciągnął mnie na zewnątrz. Czułam się, jak w jakimś filmie. Napada na Ciebie gościu, a Ty musisz zagrać dobrą aktorkę.
Zaczęłam się trząść, zrobiło mi się zimno, a po chwili nogi mi się ugięły. Klęczałam na zimnym asfalcie. Osobnik zadawał mi coraz większe ciosy. Wiem tylko, że był w kominiarce, niczego więcej nie pamiętam...
Obudziłam się dopiero w szpitalu.
Otworzyłam delikatnie oczy, po czym szybko je zamknęłam. Poczułam jak ktoś dotyka mojej dłoni. Powtórzyłam czynność.
-Grześ..? – odezwałam się niepewnie.
-Cii... Nie mów nic – spojrzał na mnie.
-Gdzie... gdzie ja jestem? – zadałam kolejne pytanie.
-W szpitalu – odrzekł. – Wczoraj, kiedy już wyszłaś z hali, ktoś na Ciebie napadł. Niestety nikomu nie udało się złapać sprawcy. 
-Długo tutaj siedzisz?
-Wczoraj przyjechałem za karetką razem z twoją siostrą. Czekałem na wyniki badań i....
Nie dokończył, ponieważ mu przerwałam.
-Przecież Tobie nie udzielili by żadnych wiadomości na temat mojego stanu zdrowia.
-To się zgadza, więc podałem się za Twojego narzeczonego. Ola, wybacz mi. Cholernie się bałem. Możesz być na mnie za to zła, ale ja naprawdę musiałem... 
– tłumaczył się.
-Narzeczony... – powtórzyłam i spojrzałam na niego.
-Przepraszam Cię.
-Spokojnie Grzesiek, nie jestem zła 
– wyszeptałam w jego stronę.
Środkowy delikatnie się uśmiechnął. Zapytał mnie jak się czuję, czy może przynieść mi coś do picia bądź jedzenia, wytłumaczył, że wczoraj odwiózł Lenę do domu. O nią się nie martwiłam, bo wiedziałam, że w takiej sytuacji zachowa się odpowiedzialnie.
-Grzesiek, idź już... 
– rzekłam.
-Ale... dlaczego?
-Widzę, że jesteś zmęczony. Na pewno głodny. Jedź do domu.
-Ola...
-Kochanie 
– zaśmiałam się.
-Mam upartą narzeczoną... – spuścił głowę, a po chwili wybuchł śmiechem.
-Pff... 
-Dobrze, bez żartów. Upartą przyjaciółkę. – poprawił się.  Pojadę do domu, ale jeszcze tu wrócę, nie myśl sobie, że się mnie pozbyłaś – zaśmiał się.
-Nawet nie chcę się ciebie pozbyć – wyszeptałam.
Środkowy wstał, pocałował mnie w policzek i zaczął kierować się do wyjścia. Uważnie go obserwowałam, a kiedy już złapał za klamkę rzekłam:
-Grzesiek, dziękuję ci za wszystko...
-Nie masz za co dziękować – spojrzał na mnie i promiennie się uśmiechnął.
-Mam. Jesteś dla mnie bardzo ważny, wspierasz mnie choć znamy się zaledwie kilka dni. Wiem, że mogę ci zaufać. 
-Cieszę się, że ciebie poznałem – stwierdził.
-Ja też... A teraz uciekaj – wyszczerzyłam się.
Grzesiek opuścił salę, a ja zostałam sama. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. 
Leżąc i myśląc usłyszałam dzwonek telefonu. Dzwoniła Lena, poinformowała, że skończyła lekcje w szkole oraz, że jest w drodze do domu. Zapewniła mnie, że zajmie się domem i że niczym mam się nie martwić. 
Porozmawiałyśmy chwilę, po czym włożyłam telefon do szuflady. Ponownie zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie lekarz, który wraz z pielegniarką przyszedł na tak zwany obchód. 
-Pani Olu, nie jest najgorzej. Na szczęście nie doszło do uszkodzeń wewnętrznych. Tylko kilka siniaków i zadrapań. Miała pani szczęście, że w porę ktoś do pani przyszedł i sprawca uciekł. Dzisiaj została pani na obserwację, jednak już jutro można zgłosić się po wypis. 
-Dziękuję...  – powiedziałam.
-A, właśnie. Zapomniałbym. Proszę uspokoić narzeczonego, strasznie się o panią bał – uśmiechnął się.
-Dobrze – odwzajemniłam uśmiech. 
Lekarz opuścił salę, a ja wybuchnęłam śmiechem. Po chwili zorientowałam się, że na półce w wazonie stoi bukiecik róż, a obok niego leży mała karteczka. Że ja go wcześniej nie widziałam... 
Usiadłam na łóżku i wzięłam kawałek kartki do ręki. 
"Dla mojej narzeczonej, która tak bardzo się o mnie troszczy. ;)
Nie chciałem Cię budzić, ponieważ słodko spałaś. Dowiedziałem się, że bardzo lubisz róże. :)
Więc do później Olu, trzymaj się ;) " - odczytałam krótką wiadomość.
Ponownie uśmiech zagościł na mojej twarzy. 
Poszłam się umyć, a chwilę później leżałam już w szpitalnym łóżku. Było mi ciężko zasnąć.
Jednak po dobrej godzinie odpłynęłam w Krainę Morfeusza.

Następnego dnia wstałam wcześnie rano. Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Oko było podbite, a warga rozcięta. Nie wyglądało to ciekawie. Wstydziłam się tego, jak wyglądam. 

Modliłam się tylko, żeby zobaczyło mnie jak najmniej osób. 
Ubrałam się i uczesałam. Wyszłam z pomieszczenia, a w sali znajdował się już Grzesiek. 
-Cześć Ola – wstał i podszedł do mnie.
-Hej – ustałam na palcach i cmoknęłam go w policzek. – Wyspałeś się? 
-Wyspałem.
-To dobrze. Dziękuję za kwiaty... – uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co.
-Właśnie miałam iść po wypis... – powiedziałam cicho.
-Wychodzisz dzisiaj? – zapytał.
-Tak, zostawili mnie tylko na obserwacji. Wszystko jest w porządku, dobrze się czuję.
-To wspaniale.
-Wiem – zacisnęłam pięść – Modlę się, aby nikt mnie nie widział z tym okiem... 
-Spokojnie, nie jest źle – stanął bliżej mnie. – Do wesela się zagoi.
-Czyjego? – zaśmiałam się.
-No jak to? Naszego przecież! Moja kochana narzeczono! – powiedział całkiem poważnie.
-Głupek...
-Żartowałem przecież – uśmiechnął się.
-Wiem... 
-Kiedyś staniesz na ślubnym kobiercu. I mam nadzieję, że będę zaproszony – wyszczerzył się.
-Może za 10 lat... Albo wiesz?  wargi moich ust delikatnie uniosły się do góry, głowa również.
Kosok spojrzał w moje oczy i tak jakby dał mi znak, że jest gotowy na wysłuchanie mnie. 
-Zresztą... to już nic... – spuściłam głowę.
-Olu... Proszę, powiedz mi, co miałaś na myśli?
-Nic Grześ 
– wyszeptałam. – Prędzej to ty znajdziesz swoją drugą połówkę, żonę i matkę twoich dzieci.

-Ja już ją znalazłem... Tylko ona za cholerę nie chce odwzajemnić tego uczucia – wciąż głęboko patrzył w moje oczy.
-Głupia... – powiedziałam cicho. 
-Dlaczego mówisz tak o sobie? – w tym momencie środkowy złapał moją dłoń.
-Słucham?  zdziwiłam się.
-Nic Olu... Przepraszam. Czy możemy już iść?
Grzegorz puścił moją dłoń i wziął do ręki małą torbę z moimi rzeczami. Skinęłam tylko głową i wyszłam z sali. Skierowałam się po wypis, a kilka minut później siedziałam w samochodzie siatkarza. 
Odwiózł mnie do domu, proponowałam mu, żeby wszedł ma kawę, jednak odmówił, ponieważ stwierdził, że się spieszy. Nie nalegałam, spuściłam głowę i wysiadłam. Założyłam czerwoną torbę podróżną na ramię i ruszyłam w stronę domu. Moje tętno serca przyśpieszyło, bo czułam, że Grzesiek patrzy na mnie i nie zamierza odjeżdżać. Weszłam na dwa schodki i odwróciłam się. Kosok wysiadł i zaczął się do mnie zbliżać. Moje nogi lekko się trzęsły. Dlaczego?
Uniosłam głowę patrząc w jego czekoladowe tęczówki.
-Zapomniałaś telefonu...  – rzekł wyciągając smartfona.
-Dzięki – powiedziałam krótko, po czym chciałam wziąć urządzenie.
Zawodnik Jastrzębskiego Węgla nie pozwolił mi na ten krok. Uniosłam jedną brew do góry czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w skroń oddając telefon. Odwzajemniłam uśmiech. Zaprosiłam go jeszcze raz do siebie, aż w końcu uległ.
Całe popołudnie spędziliśmy razem.

3 miesiące później.
Środkowy tak jak mi obiecał- drużyna, w której występuje z numerem 10 na koszulce, zajęła 3 miejsce w Plus Lidze zdobywając brązowy medal. Podium w sezonie 2013/2014 prezentowało się następująco:
-PGE Skra Bełchatów.
-Asseco Resovia Rzeszów.
i oczywiście na trzecim miejscu Jastrzębski Węgiel.
Wszystko szło w dobrym kierunku. Grzesiek pomagał mi w załatwianiu spraw ze sprzedażą domu. Jednak zdecydowałam się, że sprzedam posiadłość zmarłych tragicznie rodziców. Kupiłam małą kawalerkę w centrum Jastrzębia. Salonu nie zamknęłam. Nikola świetnie się sprawowała, więc zatrudniłam ją. Ona również  mnie wspierała. Lena ukończyła gimnazjum z nawet dobrymi ocenami, z czego byłam zadowolona. 
Koniec czerwca był dla mnie bardzo trudny, ponieważ ledwo wystarczyło mi pieniędzy na opłacenie czynszu, a także zapłacenie rachunków, czy wypłacenie wypłaty Nikoli. Suma sumarum- jakoś przeżyłyśmy z siostrą.
Któregoś dnia, gdy skończyłam już pracę i zamykałam drzwi od salonu poczułam, że ktoś zasłania mi oczy. Przestraszyłam się na początku, ponieważ pomyślałam, że mógł to być Radek. Jednak duże dłonie wskazywały na kogoś innego. Odwróciłam się i szeroko uśmiechnęłam zauważając dwumetrowca. Środkowy delikatnie mnie podniósł całując w policzek.
-Tak długo Cię nie widziałam... – wyszeptałam.
-Ola... bardzo przepraszam. Nawet nie wiem jak mam się wytłumaczyć, zniknąłem na tydzień bez słowa. Zapomniałem Ci powiedzieć, że jadę do rodziców. Mama zachorowała, musiałem im pomóc. Naprawdę przepraszam...
-Nie gniewam się – spojrzałam w jego oczy. – Przecież nic się nie stało, masz swoje życie.
-Właśnie, że się stało. W nagrodę, a może za karę, nie wiem jak uważasz, cały dzień spędzimy razem – uśmiechnął się szeroko. – Muszę Ci to jakoś wynagrodzić.
-Grześ...  – w tym momencie środkowy postawił mnie na ziemię. – Naprawdę nie musisz...
-Nie muszę, ale chcę.  – od razu mi przerwał.  – Ty chyba też...?
-Nno... Tak. – powiedziałam nieśmiało.
Środkowemu uśmiech nie schodził z twarzy. Ujął moją dłoń, jakby nigdy nic i zaprowadził do swojego samochodu. Otworzył mi drzwi patrząc na mnie. Byłam trochę nieśmiała, bo nie rozumiałam jego zachowania. Przecież tylko się przyjaźnimy... Ola, otrząśnij się. On nie robi nic złego.
Kilka minut później wyjechaliśmy z parkingu i ruszyliśmy przez zakorkowane Jastrzębie. Widziałam złość na twarzy Grześka, jednak kwitowałam to krótkim uśmiechem. Dopiero po 30 minutach dotarliśmy na miejsce. Wcale nie był to blok, w którym mieszka mężczyzna... Całkiem coś innego, coś co zaparło mi dech w piersi.


___________
KOCHANI!!! MOŻECIE MNIE ZABIĆ! NIE WIEM, PRZYJEDŹCIE I POWIEŚCIE.
PRAWIE CZTERY MIESIĄCE PRZERWY! ;(
Nie mam zielonego pojęcia jak to się stało. Nie, właściwie to... wiem dlaczego! 
Otóż odpowiedź jest prosta. 
-SZKOŁA + nauka.
-Problemy zdrowotne oraz brak weny i wolnego czasu... :/ 
Tyle się wydarzyło w ciągu tych czterech miesięcy, że nawet nie wiem o czym napisać. 
Przepraszam wszystkich... :( Nie wiem jak mogłam do tego dopuścić, ech... 
Myślę, że ktoś jeszcze będzie czytał to opowiadanie... Bo  jeżeli nie, to niestety nie widzę sensu, aby je prowadzić, więc proszę wszystkie moje czytelniczki o napisanie w komentarzu czy zakończyć, czy prowadzić dalej. ;')
Kochani, już trzy miesiące jesteśmy MISTRZAMI ŚWIATA <3 Jakie to piękne :')

No cóż, ja się nie rozpisuję, jedynie jeszcze raz za wszystko Was przepraszam. Za ten rozdział tez. Bo jest on krótki i beznadziejny :/ 
I przy okazji życzę Wam wszystkim wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia! ;)
Do usłyszenia po świetach :*
Pozdrawiam, Jullaa.

31 komentarzy:

  1. Ciesze sie ze wrocilas :) ale sie dzieje...do nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się cieszę, że wracam :3 Do następnego :*

      Usuń
  2. Kochana moja Siostro.
    Z racji tego, ze zawsze Cie wspieram -wybaczam ;)
    Zarcik.
    za tak dobru rozdzial i uśmiech na twarzy z powodu rzeczy jakie sie wydarzyly PO ataku na bohaterke jestem wdzieczna i dziekuje za rozdzial.
    Tobie mordko tez zycze wesolych swiat
    lasica

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :*
    Czekam z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam tutaj przypadkiem i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały. Jestem tutaj od zaledwie godziny i nie wiem, czy mogę się wypowiadać, ale nawet nie przyjmuję do wiadomości, że mogłabyś to tak teraz, nagle skończyć. Ja tam chcę wiedzieć jak potoczy się historia Oli i Grześka. Chociaż nie znają się długo, to łączy ich tak wiele. Taka fajna, niewinna przyjaźń, pomijając te delikatne sugestie środkowego, które wskazują na lekkie coś więcej.... Jestem ciekawa co będzie dalej... :)
    Mam nadzieję, ze nie będziesz kazała nam długo czekać na kolejny rozdział. :)
    Życzę dużo weny i Wesołych Świąt. :)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com
    P.S. Jeżeli możesz to informuj mnie o nowościach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że trafiłaś na mojego bloga i dziękuję za każde słowo, bo dodaje ono otuchy :) Zajrzę i na pewno będę informować o nowościach! ;)

      Usuń
  5. A ja się już tak o Ciebie martwiłam, no! :D ♥
    Ale wróciłaś i przyniosłaś ze sobą bombę. :)
    Rozdział jest naprawdę cudowny!
    Tak wiele się dzieje! Ale mnie i tak najbardziej ciekawi relacja Grześ-Ola. Bo to niby przyjaźń, niby miłość... Nie umiem rozgryźć, a tak bardzo bym chciała, no! ;)
    Czekam na następny, kochana!
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwilas? :( Przepraszammm!! ! ;<
      Dziękuję Ci bardzo :3 Pozdrawiam również :)

      Usuń
  6. Grzesiu się zakochał w Oli :) I on jej też obojętny chyba nie jest ;)
    Ten facet w kominiarce to Radek, prawda?!
    Czekam z niecierpliwością na następny :)
    Pozdrawiam i weny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj oj, się zobaczy, hahaha :D
      Być może... :)
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Super, że wróciłaś! :D
    Rozdział, jak zwykle świetny.
    Ten gościu co na nią napad, to musi być Radek. Przynajmniej tak mi się wydaje.
    Czy aby Grzesiu nie czuje czegoś więcej do Oli? Byłoby wspaniale, gdyby byli razem. Bo on przecież dla niej też nie jest obojętny. :D
    Pozdrawiam, Wesołych Świąt! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Hmmm... Dowiesz się w następnych rozdziałach :3
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Wspaniały! Ciesze się, że wróciłaś :* Ten ktoś, kto na nią napadł to pewnie Radek, albo jakiś jego ziomek ;) Fajna byłaby para z Grześka i Oli :D
    Pozdrawiam, Wesołych Świąt i weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się ciesze :)
      Hahaha, jakiś jego ziomek :D
      Hmm, może :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. O jeny, O jeny, O jeny ... !!! Przepraszam, że dopiero teraz :(.
    Dzieje się, dzieje :D. Nie mogę się doczekać następnego :*.
    Zapraszam do mnie na mały wpis :P. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj! :)
      Ouu, milo mi :)
      Ciesze się ze Ci się podoba :3
      Zajrzę jeszcze dzisiaj, pozdrawiam :*

      Usuń
  10. O ja!!! *.* Wróciłaś! Jak ja się cieszę, że znów piszesz rozdziały :)
    Ale fajna by była z nich para ;) Weź ich tak, no jakoś żeby byli razem nooo :D
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za polecanie tego bloga :)
    Naprawdę świetny ;3
    Czekam na kolejny xd
    Pozdrawiam Ola ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Super! Ciesze się ze wróciłas:*
    I mam nadzieje, ze zostaniesz tu na dłużej i będziesz kontynuować to opowiadanie.
    Pozdrawiam ciepło, wesolych:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)
      Prawdopodobnie zostaje :)
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  13. Świetnie że jesteś :)
    Rozdział genialny i jak widzę dużo się dzieje.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Trafiłam wczoraj, nadrobiłam od razu i zostaję:) dawno szukałam fajnej historii o Kosiątku i dopiero teraz się udało:)
    jedyne zastrzeżeniie mam do zbyt nienaturalnych dialogów - staraj się pisać tak jak mówisz na co dzień, nie używaj słów, których ogólnie się nie używa 'bowiem, ponieważ,gdyż' dużo tego w piierwszych częściach było.
    Jeśli możesz, informuj mnie na www.siatkarskawywiadownia.blogspot.com , gdzie notabene rozpoczęłam nową historię:)
    pozdrawiam,
    Volleyballdreams.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :3
      Dziękuję za uwagę i będę na to uważać ;>
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Tak, tak, tak! Wróciłaś! Jejciu, jak ja się cieszę :)
    Jestem ciekawa, gdzie ją zabrał.
    Czekam na następny :D Mam nadzieję, że niedługo xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radość jest bezcenna! :)
      Zobaczysz :3
      Być może dzisiaj :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń